Błędy sędziów piłkarskich. Czy system VAR je wyeliminował?

Po meczu Lechii Gdańsk z Legią Warszawa w ramach 33. kolejki Ekstraklasy w mediach wybuchła burza. Ogromne kontrowersje wzbudziła decyzja sędziego Daniela Stefańskiego, który nie przyznał Lechii rzutu karnego za zagranie ręką Artura Jędrzejczyka. Podjął ją po zapoznaniu się z materiałem przygotowanym przez asystenta systemu VAR. Sytuacja wzburzyła nie tylko kibiców i władze klubu, ale również prezesa PZPN – Zbigniewa Bońka, który otwarcie mówił, że sędzia podjął błędną decyzję.

Takie zdarzenia nie są rzadkością. Na kartach historii piłki nożnej zapisało się sporo wydarzeń, po których zła decyzja sędziego zmieniała bieg całego meczu. Takie kontrowersyjne sytuacje miał wyeliminować system VAR.

Niesprawiedliwe mistrzostwo świata dla Anglii?

Jedna z pierwszych pomyłek sędziego, która zapadła w pamięć piłkarskim kibicom był mecz o mistrzostw świata w 1966 roku.. W finale spotkały się drużyny RFN i Anglii, która była gospodarzem turnieju. Przepisowy czas spotkania nie wyłonił zwycięzcy, zatem konieczna była dogrywka. W 11. minucie dogrywki Geoff Hurst, strzelił drugiego w tym spotkaniu gola. Po jego uderzeniu piłka odbiła się od poprzeczki i uderzyła o murawę w okolicy linii bramkowej. Główny sędzia spotkania, Szwajcar Dienst nie był pewien, czy piłka przekroczyła linię bramkową. Skonsultował zatem swoją decyzję z sędzią liniowym Tofikiem Bachramowem, pochodzącym z ZSRR. Uznał on, że bramka została zdobyta i taką też decyzję podjął Dienst. Piłkarze RFN głośno protestowali, jednak sędzia był nieugięty. Anglia zdobyła mistrzostwo świata wygrywając 4:2, a Hurst został jedynym w historii piłkarzem, któremu udało się strzelić trzy gole w spotkaniu finałowym. Było to również jedyne w historii zwycięstwo w mistrzostwach świata w piłce nożnej drużyny Anglików.

Co ciekawe w 1995 roku specjaliści z zakresu balistyki z uniwersytetu w Oksfordzie przeprowadzili badania, z których wynika, że piłka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej, zatem bramka nie powinna zostać uznana.

Ręka Boga, czyli faul Maradony

Niemal każdy słyszał o słynnym zagraniu ręką Diego Maradony podczas meczu ćwierćfinałowego mistrzostw świata w 1986 roku. Maradona podczas spotkania z Anglią strzelił w sumie dwie bramki. Jedna z nich, jak widać na nagraniach, została trafiona ręką. Mimo tego główny sędzia- Ali Bin Nasser z Tunezji, uznał ją, dzięki czemu Argentyna zwyciężyła 2:1. Maradona tłumaczył, że budzącego kontrowersje gola pomogła strzelić mu: Ręka Boga. Określenie to często używane jest, gdy mówi się o tym golu.

Po 19 latach od meczu Diego Maradona przyznał się, że zdobył tę bramkę niezgodnie z przepisami, zaś po 22 latach przeprosił za to zdarzenie.

Ustawiony Mundial w Korei

O mistrzostwach świata w piłce nożnej w 2002 roku, rozgrywanych w Korei Południowej i Japonii krążyły legendy. Kontrowersyjnych decyzji sędziów było tam co najmniej kilka, dlatego krążyły plotki, że były one ustawione. Najbardziej dostało się Włochom i Hiszpanom. W ⅛ finału w meczu Włochy-Korea, sędzia Byron Moreno z Ekwadoru nie uznał prawidłowego gola Damiano Tomassiego. Następnie nie podyktował dla Italii rzutu karnego. W końcu wyrzucił z boiska Francesco Tottiego.

Włosi ostrzegali przed sędziami Hiszpanów. I mieli rację. W meczu ćwierćfinałowym sędzia Gamal Ghandour z Egiptu odgwizdał spalone dla Hiszpanów, których nie było oraz nie uznał ich dwóch bramek.

Trzy żółte kartki dla jednego zawodnika

Kolejne mistrzostwa świata i kolejne niezrozumiałe decyzje sędziów. W 2006 roku na językach wszystkich fanów piłki nożnej znalazł się sędzia Graham Poll. W spotkaniu Chorwacja – Australia jeden zawodnik zobaczył trzy żółte kartki. Jak to możliwe? Chorwacki piłkarz Josip Simunic w 62. minucie meczu dopuścił się faulu ręką na jednym z zawodników Australii. Wtedy otrzymał pierwszą żółtą kartkę. W 90 minucie Chorwat chwycił w pasie Marka Vidukę i powalił go na ziemię. Dostał kolejną żółtą kartkę. W normalnej sytuacji sędzia powinien w tym momencie zaraz po żółtej wyciągnąć czerwoną kartkę i Simunic musiałby zejść z boiska. Tak się jednak nie stało. Poll nie wyciągnął czerwonej kartki i Chorwat jakby nigdy nic uczestniczył dalej w spotkaniu.

Gdy wybrzmiał ostatni gwizdek, do sędziego podszedł Mark Viduka z drużyny Australii, by podziękować za spotkanie i powiedział mu na ucho, że ten nie pokazał Simunicowi czerwonej kartki. Angielski sędzia był w szoku i nie wiedział co zrobić. Po chwili podszedł do niego Simunic chcąc uścisnąć dłoń Pollowi i z ironią mu pogratulować, rzucił również w jego kierunku przekleństwo. Wtedy Anglik wyciągnął żółtą kartkę i zaraz po niej czerwoną. Szkoda jednak, że wydarzyło się to dopiero po trzecim żółtym kartoniku i gwizdku oznaczającym koniec spotkania.

Ręka Furtoka w meczu z San Marino

Również w historii polskiej piłki nożnej znaleźć można wiele przypadków przedziwnych pomyłek sędziów. Jedną z najgłośniejszych jest ta podczas meczu Polska – San Marino w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata w 1994 roku. Polska drużyna nie radziła sobie w nim najlepiej, a była uważana za faworyta tego spotkania. W 75 minucie Roman Kosecki ograł rywala pod linią końcową i po efektownym zwodzie dośrodkował piłkę z boku pola karnego, gdzie sprytem i cwaniactwem popisał się Jan Furtok, który nabiegając na piłkę, wbił ją do bramki lewą ręką. Sędzia Leslie Mottram ze Szkocji, nie mając żadnych wątpliwości, uznał bramkę. Dzięki niej Polska wygrała spotkanie wynikiem 1:0.

Odwołany rzut karny Stefańskiego

Wróćmy do sytuacji z 33. kolejki Ekstraklasy. Na stadionie w Gdańsku Lechia podejmowała Legię. W drugiej minucie meczu Artur Jędrzejczyk z warszawskiej drużyny zablokował w polu bramkowy strzał Artura Sobiecha z Lechii. Wtedy piłka trafia w rękę Jędrzejczyka i ląduje poza boiskiem. Początkowo sędzia Daniel Stefański podyktował rzut karny, jednak później zdecydował się przyjrzeć powtórce w systemie VAR i zmienił decyzję, odwołując rzut karny. Gra została wznowiona rzutem sędziowskim w polu karnym.

Mnóstwo osób ta decyzja zszokowała. Oczywiście najbardziej przeżyli ją piłkarze i trener Lechii. Wielu działaczy PZPN również otwarcie mówiło o błędzie sędziego tak, jak wspomniany prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek. Wątpliwości co do decyzji Stefańskiego nie ma natomiast szef sędziów PZPN, Zbigniew Przesmycki. Zapewnił, że sędzia obejrzał sporną sytuację z kilku ujęć i podjął dobrą decyzję.

Po zapoznaniu się z powyższymi historiami pojawia się pytanie, czy system VAR, który został stworzony by zapobiegać błędom popełnianym przez sędziów boiskowych spełnia swoją rolę?

Czy system VAR jest potrzebny?

System VAR (Video assistant referee) zadebiutował w sierpniu 2016 roku. Powstał, aby pomagać sędziom boiskowym w rozstrzyganiu spornych sytuacji. Obsługują go specjalnie wyszkolone osoby. W trakcie spotkania jeden lub kilku asystentów VAR przebywa w pojeździe multimedialnym i oglądają nagrania telewizyjne z trwającego właśnie meczu. Mają oni stały kontakt z sędzią za pomocą zestawu słuchawkowego. Gdy na boisku dojdzie do niejednoznacznej sytuacji asystenci, sprawdzają ją na nagraniach i przekazują informacje sędziemu boiskowemu. Ma on dwie opcje: albo zaakceptować sugestię ekspertów VAR albo podejść do specjalnego punktu, obejrzeć materiał i podjąć własną decyzję.

Z systemu można korzystać tylko w czterech przypadkach: gol, rzut karny, czerwona kartka czy ukaranie żółtą lub czerwoną kartką niewłaściwego zawodnika. W Polsce system ten został użyty pierwszy raz pod koniec maja 2017 roku podczas meczu 36 kolejki Ekstraklasy. Od lutego 2018 system VAR używany jest podczas kompletu ośmiu meczów każdej ligowej kolejki Ekstraklasy.

VAR ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Jedni uważają, że pomoże on wyeliminować błędy sędziów, inni zaś zarzucają mu, że zaburza ciągłość gry. Piłkarze skarżą się, że asystenci VAR często nie interweniują w kontrowersyjnych przypadkach. Wielu nie podoba się również to, że użycie systemu jest ograniczone tylko do czterech sytuacji. Nie ulega jednak wątpliwości, że już wiele razy pomógł on sprawiedliwie podjąć decyzję o strzelonej bramce czy niesłusznie przyznanej żółtej kartce. Było tak chociażby w meczu Cracovia – Lechia w sezonie 2017/2018. Piłkarze drużyny z Krakowa trzy razy trafili do bramki rywala, ale dzięki weryfikacji wideo, która rozstrzygnęła wątpliwe sytuacje, mecz zakończył się wynikiem 1:0.

Niektórzy bukmacherzy w Polsce proponują swoim graczom wytypowanie czy w danym meczu skorzystanie z systemu VAR sprawi, że bramka będzie nieuznana lub wideoweryfikacja zmieni jakąś inną decyzję sędziego. Taką promocję zaproponował swego czasu swoim użytkownikom legalny bukmacher LV BET.

Jest bardzo prawdopodobne, że gdyby system VAR istniał już wiele lat temu, można by uniknąć pomyłek sędziów, które niechlubnie zapisały się na kartach historii piłki nożnej. Nie będzie jednak możliwe uniknięcie całkowicie sytuacji spornych, jak w przypadku decyzji sędziego Stefańskiego z meczu Lechia-Legia. Na razie wiadomo, że nie będzie on sędziował spotkań najbliższej rozgrywki ekstraklasy, poinformował o tym szef polskich sędziów Zbigniew Przesmycki. Stwierdził, że musi odpocząć po awanturze jaka wynikła po spotkaniu w Gdańsku.